sobota, 3 sierpnia 2013

Świętoszów zaliczony!!!

Tak w ogóle to zespół powinien zmienić nazwę na "PROBLEMY TECHNICZNE".

Oczywiście żartuję, ale nie uwierzycie, co nam się przytrafiło.

Otóż plan był taki:
- przyjazd
- godzinny koncert plus ewentualny bis
- odjazd.

Ha! Jakie to proste! Ale tylko na papierze......

Przygotowaliśmy set:

  1. Może gdyby (premiera)
  2. Z innej strony
  3. Czas
  4. Koniec
  5. Czarna woda (premiera)
  6. Sam wiesz
  7. Zamilcz (premiera)
  8. Ludzie dobrej woli
  9. Mrok
  10. Zabierz mnie (premiera)
  11. Gromada białych głów

Na bis przygotowaliśmy, w kolejności:

  1. Zamilcz
  2. Czas
  3. Mrok


No i wszystko byłoby by dobrze, gdyby pewien fakt. Na godzinę przed koncertem dowiedzieliśmy się, że przez przesunięcia czasowe zostałonam tylko 40 minut na scenie...
Zrobiliśmy szybką naradę. Były nerwy, ale musieliśmy wyciąć parę rzeczy, parę fajnych piosenek.
Set, który zagraliśmy wyglądał tak:

  1. Może gdyby
  2. Czas
  3. Koniec
  4. Czarna woda
  5. Sam wiesz
  6. Zamilcz
  7. Mrok
  8. Zabierz mnie
Zabierz mnie bardzo rozbudowaliśmy, żeby przedłużyć czas. Zrobiliśmy przedstawienie wszystkich osób - każdy zagrał swoje solo, a w międzyczasie Radek wybłagał od organizatorów jeszcze jeden utwór.
I był nim:

          Ludzie dobrej woli.

Czad nie? Ale to nie wszystko. Tuż przed koncertem, jakieś 10 minut przed wyjściem padła decyzja, żeby się nastroić. Trochę się opierałem, bo i tak nic nie było słychać, ale dzięki Ci Adaś, że mnie namówiłeś.
Co się stało?
Wyciągam gitarę - patrzę - a tu dwie struny zerwane!!!
Wyobraźcie sobie poziom moich nerwów i adrenaliny. Menago wiedziała, żeby się do mnie nie zbliżać, bo miałem nerwy poziom 500... Chłopaki wnosili graty, już się powoli zaczęli rozkładać, a ja za sceną wiążę struny......jakieś 10 minut...... Udało się! Stroję....... bach! poszła znowu........... no ja pierdzielę - fatum! Szybko multitool, obwiązałem jeszcze jedną pętlę i......... trzyma..... uff!

Potem okazało się, że one dwie najlepiej stroiły, ale ogólnie strój nieźle nam trzymał...

Wychodzimy. Szybkie rozstawienie. Chłopaki prosili bym dawał znaki, co kiedy, więc rozstawiam się z tyłu, najgłębiej. Paweł z mojej lewej bokiem do publiki. Adam obok Pawła przy samej krawędzi, JJ po skosie na mojej prawej, a między nimi Radek. Bardzo fajne niereguralne rozstawienie. Na zdjęciach fajnie to wygląda :D...
Szybkie strojenie w międzyczasie nagłaśnianie perkusji. Szybko poszło. Potem Adaś. Jest problem. Organizatorzy nie mogli znaleźć kostki, która przenosi niskie dźwięki na głośniki. Ale nic, Adaś czeka. Ok pora na JJ. Okazuje się, że JJ nie gra. Panika, wymiana kabla na zapasowy, który miał Adam, pomaga. W międzyczasie ja się nagłośniłem. Minuta i po sprawie. Potem JJ, który opanował problemy. I na końcu Adam, który dostał w końcu swoją kostkę, ale mimo to organizatorzy nie wiedzieli gdzie ją wpiąć. Ale minuta i problem zażegnany. Gdzieś jeszcze w międzyczasie Radek się nagłośnił...
Dźwiękowiec powiedział wtedy, byśmy zagrali coś razem do odsłuchu, a my co? Zaczęliśmy koncert.

Początek całkiem fajnie, bardzo ładnie zagrany pierwszy utwór. Cała trema znikła całkowicie razem z pierwszymi dźwiękami.
Czas na "Czas". Też bardzo ładnie, z feelingiem, z flow. Bridge super. Podnoszę głowę patrzę, a JJ nie gra. Odcięło go! Spanikowany i wkurzony musiał odpuścić solówkę. Pierwsza myśl? To nie może być zasilacz! Sprawdzałem go dzień wcześniej na milion sposobów. To nie może być zasilacz!!! No, ale JJ nie grał. Po utworze podszedłem do zasilacza, przestawiłem kabel i co? I gra! Czyli kuźwa jak na złość zasilacz nawalał!!! Nie no czad!!!
Gramy dalej. Coraz fajniej. Mijały utwory.
"Koniec" zagrałem na lekko rozstrojonej gitarze, bo za mocno podciągnałem, ale "technika i doświadczenie" pozwoliły mi ominąć ten problem.
"Czarna woda"... Radek nie pamiętał całego tekstu. Stałem z tyłu i słuchałem, co zmyśla :D. Pamiętał kilka linijek i z tego zbudował nowy tekst. Nie wiem czy ktoś się zorientował, ale zmyślał tak, że szok. Śmiać mi się chciało.
"Sam wiesz". Niby fajnie, ale ciut za wolno. Nie wiem czy metronom za wolno ustawiony czy odczucie już inne, ale ciut za wolno było. Poza tym wrócił problem zasilacza!!! Radek pół piosenki prześpiewał przy nim. Przepiął go do innego gniazdka jedną ręką. I co? Jak ręką odjął. A więc to przedłużacz - nie zasilacz!!!
"Zamilcz" świetnie! Z kulminacyjnym momencie w solobridge'u. Wszyscy podeszliśmy pod samą krawędź, Radek na statywie udawał, że gra solówkę :D. Jednym słowem ten utwór miał nam zacząć poważną część koncertu w naszej wersji seta. I zaczął. Ale po nim mało już nam utworów zostało.
"Mrok" wyszedł jak zwykle dobrze. Trochę przeciągniąta końcówka, bo chcieliśmy jak najdłużej być na scenie.
"Zabierz mnie" straszliwie rytmiczny utwór bez wokalu w zwrotkach. Też bardzo fajnie wyszedł. Mocno przeciągnięty (może 5 minut), z uwagi na prezentację osób w kapeli.
I na koniec "Ludzie dobrej woli". Trochę szybko przearanżowany, bo już czas naprawdę gonił, ale i tak przeciągnęliśmy solówkę :D.

Moim zdaniem koncert bardzo udany. Widziałem po Menago, że jest dobrze. Co chwilę była gdzie indziej, ale ciąglę z uśmiechem zadowolenia na twarzy. U takiego "hejtera" to bardzo wiele mówi.
Ludzi... co kot napłakał. Nastawiałem się raczej na dość dużą publikę, a to zawód. Tylko raz usłyszałem brawa. :D. No ale nic. Szybko weszliśmy na scenę i szybko z niej zeszliśmy, co nie uszło uwadze organizatorów.
A na dole? Koszmar. Ogromne wycieńczenie. Koszule całe mokre, spodnie całe mokre, ręczniki całe mokre. Cały dzień było ponad 35 stopni, a graliśmy jeszcze o takiej porze, że słońce świeciło prosto na nas. Efekty tak się nagrzały, że nie mogłem ich złapać do rąk... Nie mogłem złapać powietrza. Nie miałem sił nawet siedzieć. Paweł cały spocony, Adaś też. Potrzebowałem godziny, żeby dojść do siebie. Do tego doszedł ból głowy. Chyba wszyscy dostaliśmy udaru termicznego. Naprawdę. Byliśmy STYRANI jak łyse konie. KOSZMAR!!!

Dostaliśmy propozycję koncertu! Pewien Pan nagrał cały nasz koncert na kamerze, i ponoć bardzo mu się podobało, ale szczegóły zna Pani Menago.

Po tym wszystkim wróciliśmy do domu. Świętoszów zaliczony.

Teraz czekamy na Pierogarnię. Tam zagramy nasz oryginalny set. Plus bisy!!!
Czekajcie na nas!

Pozdrawiamy, załoga Ink River!!!

5 komentarzy:

  1. No chłopcy! Duma mnie rozpiera,że mimo przeciwności,daliście radę:)wierzyłam,że się uda:)

    mam nadzieję,że będzie mi dane być na koncercie 10.08 w Polkowicach i że załapię się na kilka chwil z Wami

    Panowie,gratuluję kolejnego koncertu w karierze

    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi sie podobalo,dzieki za "Moze gdyby";)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo, to ładnie, ładnie ;) a mogę wiedzieć ile ma lat wokalista? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A cóż to za pytanie??? :D.

      Wygląda i śpiewa jakby miał...
      No ile? :D

      Usuń
  4. hahaha pytanie calkiem normalne ;d
    i czemu odpowiadasz pytaniem na pytanie ? ;d tylko zapytalam ;d

    OdpowiedzUsuń