A moim zdaniem właśnie była udana. Co prawda nie wypełniliśmy planu w stu procentach, a niektóre utwory nie miały swojej próby generalnej to jednak wczoraj było moim zdaniem dobrze. Była to raczej próba z typu tych rzemieślniczych - nie artystycznych. Nie było flow, zaczął szwankować metronom (najważniejsza rzecz poza instrumentami), brzmienie też niepełne, wokal również raczej oszczędny. Przećwiczyliśmy po jednym razie każdy utwór, choć powinniśmy raczej po dwa, ale Paweł miał gorączkę i był tylko półtora godziny. Skończyliśmy siódmy utwór - choć mogą pojawić się niejasności w trakcie. Ale jutrzejszy występ ma mieć charakter próby, więc bez stresu. Zagramy 4-5 utwórów, choć też myślę, że oszczędnie lub nie do końca, bo po co prezentować wszystko, co mamy? Jeśli koncert w przyszłą sobotę okaże się realny, wtedy wszystko będzie dopięte na ostatni guzik.
Poza tym fakt, że wczorajsza próba nie należała do najlepszych w historii powinien wyzwolić dodatkową motywację w nas. Bo jednak (jeszcze) nie jesteśmy wielkim zespołem i wszystkie rzeczy musimy robić sami i wszystko zależy od nas i naszej dyspozycji danego dnia. I jednak trzeba się starać, żeby wszystko miało "ręce i nogi". Bardzo dobrze, że wczoraj nie było tak świetnie jak w niedzielę, bo być może w głowach by się poprzewracało i jutro byłby niewypał. A tak? Jutro się skupimy, postaramy i zagramy jak na najlepszych próbach (mam nadzieję) i powinno być dobrze...
To taka trochę moja filozofia. Wszystko jest w nas i tylko stres może wszystko zepsuć, dlatego tak ważne jest by zagrać na luzie. I dlatego myślę, że ta "próba" przed właściwym koncertem to świetna sprawa. Zrobimy jakieś przetarcie, każdy będzie wiedział, czego się spodziewać po sobie i po innych. Bo granie w klubie przy kilku osobach to jedno a w pubie przy setce gości to co innego.
Reasumując:
Jesteśmy przygotowani na 95%. Jedyne, co się może stać, to możemy pomylić się w partiach (w ich długościach, bo układ jest znany), ale utworów, których nie jesteśmy pewni grać po prostu jutro nie będziemy. A temperatura wcale nie opadła. Wręcz przeciwnie - powoli rośnie.
Tyle w tym temacie. Jutro się okaże ile ten zespół jest tak naprawdę wart.
Pozdrawiamy
Załoga INK RIVER
Mam dosc zimy, sniegu i wszystkiego. Pogoda robila sie juz fajna, zero sniegu, to nie... Pokrzyzowala mi plany... I jestem mega zla! Tak. Musialam to wykrzyczec, niech wszyscy wiedzą jak mi zle :) No, a tego.. Co do Was, to kochani duzo wiary w siebie i jesli nawet jutro okazałoby sie klapa (bo malo ludzi, bo ktos z was sie pomyślil, albo w srodku przestaniecie grac etc) to nie ma co odrazu mowic ze ten zespół jest nic nie wart:) Jestescie świetni! Po pierwszym takim występie nie ma co duzo wnioskować. Gorzej, jakby na każdym koncercie tak bylo. Największe kciuki trzymam za debiutantów, bo to oni beda mieli mega stres:) i miejmy nadzieje, ze mimo ponurej i do dupy pogody, ludzie wyjdą do baru na piwo :) ja napewno:) jestem dobrej myśli, i bedzie dobrze! Lubieeee to! Lubie WAS chlopaki! Trzymam mocno kciukole:)
OdpowiedzUsuń